W czasie gdy wspomagane gotówką i układami kariery dwóch największych meksykańskich gwiazd ringu zaczęły się trochę chwiać, rozbłysł samoistnie talent innego reprezentanta tego kraju, a mianowicie 23-letniego zaledwie Gilberto Ramireza Sancheza. Ten pochodzący z Mazatlan pięściarz o przydomku El Zurdo (Mańkut) posiada doskonałe naturalne predyspozycje do uprawiania boksu w postaci rewelacyjnych warunków fizycznych, potężnej siły ciosu i odwrotnej pozycji. Dochodzi do tego całkiem dobra szybkość i ruchliwość oraz szybko czynione postępy w zakresie techniki. Mierzący aż 189 cm wzrostu Ramirez długo boksował w kategorii średniej, ale pełnię swych możliwości zademonstrował zwłaszcza w 2014 po przejściu do wagi super średniej. Najpierw znokautował w 1 rundzie bardzo solidnego (nigdy wcześniej nie przegrał przed czasem) i silnego fizycznie Dona Moutona, potem rozbił w ciągu pięciu rund cenionego i wysoko klasyfikowanego Giovanniego Lorenzo,a następnie na gali w Macao w ciągu 2 minut rozprawił się z mającym opinie twardziela Australijczykiem o samoańskich korzeniach Juniorem Talipeau. Dzisiaj nad ranem naszego czasu kolejny raz zademonstrował talent, wygrywając w San Antonio przed czasem z silnym fizycznie kolumbijskim weteranem Fulgencio Zunigą. Walka miała jednostronny przebieg, a Zuniga właściwie od pierwszej rundy "walczył o życie", ratując się przed nokautem umiejętnym balansowaniem. W końcu nierówny pojedynek zakończył się w 8 rundzie po wrzuceniu ręcznika na ring przez narożnik Kolumbijczyka.
Porównując obecny boks Ramireza z jego występami sprzed 2-3 lat można dostrzec wielkie różnice. To już nie jest osiłek polujący na jeden kończący cios, lecz technicznie zaawansowany pięściarz. Oczywiście Ramirez nie jest jeszcze bokserem w pełni ukształtowanym (przydałby się bogatszy repertuar ciosów) i sprawdzonym (szczególnie odnośnie odporności na ciosy), ale można dostrzec tkwiący w nim olbrzymi potencjał. Już teraz jest zapewne lepszy od mistrzów świata WBO Arthura Abrahama i WBC Anthony'ego Dirrella. Docelowo za kilka lat może trafić na szczyt kategorii półciężkiej. Być może nadeszła już pora, by rozdający karty w profesjonalnym boksie zamiast za wszelką cenę lansować Alvareza i Chaveza, w zamian skupili się na ich młodszym rodaku.
Porównując obecny boks Ramireza z jego występami sprzed 2-3 lat można dostrzec wielkie różnice. To już nie jest osiłek polujący na jeden kończący cios, lecz technicznie zaawansowany pięściarz. Oczywiście Ramirez nie jest jeszcze bokserem w pełni ukształtowanym (przydałby się bogatszy repertuar ciosów) i sprawdzonym (szczególnie odnośnie odporności na ciosy), ale można dostrzec tkwiący w nim olbrzymi potencjał. Już teraz jest zapewne lepszy od mistrzów świata WBO Arthura Abrahama i WBC Anthony'ego Dirrella. Docelowo za kilka lat może trafić na szczyt kategorii półciężkiej. Być może nadeszła już pora, by rozdający karty w profesjonalnym boksie zamiast za wszelką cenę lansować Alvareza i Chaveza, w zamian skupili się na ich młodszym rodaku.